Anna Walentynowicz urodziła sie 15 sierpnia 1929 r. Była sierotą. Po wojnie znalazła się w Gdańsku. W listopadzie 1950 r. zapisała się na kurs spawaczy. Zatrudniła się w stoczni Gdańskiej. Od początku życia zawodowego była aktywna społecznie. Urząd Bezpieczeństwa wzywał ją na przesłuchania i naciskał, aby zapisała się do partii. W 1978 r. zostala jedną ze współzałożycieli WZZ (Wolnych Związków Zawodowych). Działała jawnie. Jej mieszkanie było punktem kontaktowym. To sprowadzało na nią dotkliwe szykany ze strony Służby Bezpieczeństwa: zatrzymanie na 48 godzin, rewizje, groźby utraty pracy. 8 sierpnia 1980 r. groźbę zrealizowano. 5 miesięcy przed osiągnięciem przez Annę Walentynowicz wieku emerytalnego zwolniono ją z prac y. Nikt wtedy nie przypuszczał, że ta decyzja zmieni historię Polski i świata. 14 sierpnia wybuchł strajk. Pierwszym postulatem było przywrócenie Walentynowicz do pracy. I to był kolejny punkt przełomowy. Strajk wygasłby po podpisaniu 16 sierpnia pierwszego porozumienia, jednak to właśnie Anna Walentynowicz z innymi kobietami, m. in. z Aliną Pieńkowską zawróciła robotników wychodzących ze stoczni. Walentynowicz weszła w skład Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, struktury, z której narodziła się Solidarność. W stanie wojennym zostala internowana. W latach 80-tych krytykowała ówczesne kierownictwo Związku skupione wokół Lecha Wałęsy. W 1989 r. była przeciwniczką Okrągłego Stołu. Była krytyczna wobec zmian zachodzących w Polsce, zarzucając wielu osobom zdradę ideałów Sierpnia. Jeszcze kilka dni przed uroczystościami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej nie była pewna, czy podoła trudom podróży. Miala bowiem jechać pociągiem. Wtedy kancelaria prezydenta zaprosiła ją do delegacji udającej się samolotem. Cieszyła się, że z prezydentem może polecieć do Katynia, by oddać hołd polskim bohaterom zamordowanym przez Sowietów. Okazało się, że to był jej ostatni lot. Zginęła niedaleko Lasku Katyńskiego 10 kwietnia 2010 r.
W lipcu 2006 r. gdański Instytut Pamięci Narodowej ujawnił, że Annę Walentynowicz inwigilowało ponad stu funkcjonariuszy i tajnych współpracowników SB, w 1981 r. planując jej zabicie przez zniszczenie organizmu mieszanką leków. Najważniejsze nagrody i odznaczenia jakie otrzymała to: Order Orła Białego 3 maja 2006 r. od prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Medal Wolności Trumana-Reagana 13 grudnia 2005 r. w Waszyngtonie odebrała od amerykańskiej fundacji Pamięci Ofiar Komunizmu, Nagrodę im. Pawła Włodkowica 10 grudnia 2009 r. za „odwagę w występowaniu w obronie podstawowych wartości i prawd nawet wbrew zdaniu i poglądom większości", Medal Polonia Mater Nostra w 1996 r. i Krzyż Solidarności Wałczącej w 2010 r.
Oto fragmenty wystąpień osób biorących udział w uroczystości nadania imienia Anny Walentynowicz skwerowi w centrum Wrocławia, która odbyła się 26 sierpnia 2013 r.
Anna Szarycz, wiceprezydent Wrocławia:
Ludzie Solidarności są ludźmi pracy i idei. Symbolem tej postawy jest św. pamięci Anna Walentynowicz, która w swoim bogatym życiu zawodowym i społecznym podejmowała wiele różnorodnych wyzwań. Była człowiekiem czynu, osobą niezłomnej energii i odwagi, której jako Polacy wiele zawdzięczamy. Annę Walentynowicz będziemy pamiętać jako przede wszystkim działaczkę na rzecz praw pracowniczych. Wrocław czekał na upamiętnienie tej wybitnej postaci. Dziś Wrocławianie oddają hołd Annie Walentynowicz. Jesteśmy dumni, że skwer we wrocławskim Śródmieściu będzie nosić jej imię.
Kazimierz Kimso, przewodniczący Regionu Dolny Śląsk NSZZ Solidarność:
Ania Solidarność, którą czcimy dziś w szczególny sposób: osoba, która służyła drugiemu człowiekowi i wałczyła o niego. Ona nie była żadną przywódczynią, nie była osobą, która pchała się do władzy. To była skromna osoba, która chciała służyć ludziom. W czasie strajków w 1970 r. gotowała posiłki strajkującym. Już wtedy brała czynny udział w tych tragicznych wydarzeniach na Wybrzeżu. Jakże brakuje nam dziś takich osób, jak Anna Walentynowicz. Dzisiaj w tej rzeczywistości, która bardzo odchodzi od ideałów Solidarności 80 roku.
Ale czy wartości takie jak uczciwość, sprawiedliwość, solidarność, przyzwoitość dzisiaj w życiu naszym są wartościami najważniejszymi? Myślę, że nie. Droga Aniu, droga Anno Walentynowicz, jesteś dla nas niedościgłym wzorem. Osobą, która nie dała się kupić, osobą, która bez względu na to, jakie spotykały ją zarówno w czasach komunistycznych jak i później nieprzyjemności, oszczerstwa była gnębiona, już po latach 90-tych. Dla dolnośląskiej Solidarności Ania jest wzorem i będziemy tę drogę, którą Ania wytyczyła kontynuowali.
Piotr Walentynowicz, wnuk Anny:
Dla nas jako rodziny jest to wielka radość. Sami Państwo słyszeli, jak ciężkie życie miała Babcia. Po przemianach w kraju nic lepiej nie było. Jak Państwo wiedzą wielu ludzi u tzw. koryta po tych przemianach szykanowało Babcię, oskarżali ją o jakieś absurdalne rzeczy, że jest żądną sławy, pochwał, pieniędzy. A były prezydent Polski zarzucił, że Babcia domaga się wpisu w encyklopedii. Szanowni Państwo! Ludzie, ktorzy te oszczerstwa wypowiadali pod adresem Babci, zapewne szukali ich mierząc własną miarą siebie samych, bo każdy, kto znał Babcię, wiedział, że Babcia wszystko, co robi, o co wałczyła − a walczyła o godne warunki pracy, o to, żeby każdy obywatel miał tę pracę, godne wynagrodzenie za tę pracę i przede wszystkim godne życie we własnym kraju − i nie w głowie jej były zaszczyty i ordery.
Dlaczego ta uroczystość jest dla nas taka ważna? No właśnie. Bo ludzie, o których mówiłem uczynili bardzo wiele, aby uciszyć Babcię, zagłuszyć Ją, zepchnąć w kąt zapomnienia. Dlaczego to robili? Bo się jej bali. Co śmieszne, boją się jej nadal, mimo że nie żyje. Świadectwo, które pozostawiła po sobie, ta prawda, którą mówiła cały czas wszem i wobec jest demaskująca dla ludzi, którzy nadal są u tego koryta i dla ludzi, którzy korzystają z przywilejów, na które nie zasługują.
Ale jak Państwo widzą, dzisiejsza uroczystość świadczy o tym, że przegrali, przegrali z moją Babcią. Jest to po prostu wspaniałe. (oklaski) Wszystkim przyjaciołom Babci, całej społeczności wrocławskiej w imieniu całej rodziny dziękujemy, że pamiętacie o Babci i w ten sposób wygrywamy, może nieznacznie, ale wygrywamy.
Ks. Jan Opala, proboszcz parafii św. Wawrzyńca we Wrocławiu, poświęcił skwer:
Szanowni Państwo! Ten skwer jest bardzo wymowny, bowiem na tym skwerze znajduje się figura Matki Bożej Niepokalanej. Ta figura powstała w miejscu, gdzie stała figurka na drzewie zrobiona zaraz po wojnie, na drzewie, pod którym podczas II wojny światowej byli rozstrzeliwani przez Gestapo Niemcy, którzy tu mieszkali − cywile, którzy nie godzili się, aby to miasto niszczyć. Dlatego tu zginęli. Przez lata nikt nie mówił o tym miejscu, że tu oddali życie za miasto Wrocław. Ale przychodzą takie czasy, kiedy o przeszłości zaczyna mówić sumienie ludzkie. I tak to sumienie się obudziło. Tak powstała owa figura, która znajduje się na tym placu. Tu w każdą sobotę miesiąca maja modli się Wrocław, modlą się mieszkańcy pobliskich domów, parafia św. Wawrzyńca, modlą się studenci, którzy z różnych stron Polski przybyli do Wrocławia. Tu w każdą sobotę jest bardzo dużo ludzi, ponad 200 osób przy tej figurze się modli, ludzi młodych. Dlatego nadając imię temu skwerowi bliskiej nam wszystkim osobie, kiedykolwiek każdy z nas, kto będzie przemieszczał się samochodem, tramwajem czy nawet szedł pieszo niechaj na chwilę spojrzy, spojrzy w stronę figury Matki Bożej i pomyśli, że to jest Polska. Polska, która jest nam droga, kochana. I dokonujemy nadania tego imienia i poświęcenia w dniu Matki Bożej Częstochowskiej. Cała Polska dziś na Jasnej Górze. Dlatego zawierzmy Ojczyznę, zawierzmy przyszłość i wszystkich tych, którzy ginęli za tę Ojczyznę, oddawali życie − Matce i Królowej. „Pod Twoją obronę uciekamy się....". Królowo Polski, módl się za nami. Niech ten plac będzie poświęcony W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Po poświęceniu placu nastąpiło odsłonięcie tablicy z napisem: „Skwer Anny Walentynowicz", a zebrani goście odśpiewali Hymn Polski.